Przypominamy o przerwach technicznych, podczas których biblioteka jest zamknięta dla czytelników.
W poniedziałki i wtorki od 15.00 do 15.20, w pozostałe dni od 12.00 do 12.20.
13-piętrowy domek na drzewie – Andy Griffiths, Terry Denton
Zazwyczaj wybieram lektury dotyczące spraw osób bliższych mi wiekowo, ale śmiech, pogrążonych w lekturze, moich chłopaków (syna i męża) spowodował, że postanowiłam sprawdzić, co jest przyczyną tych chichotów.
W październiku sięgnęłam po serię książek Andy Griffithsa i Terry Dentona, którą rozpoczyna „13-piętrowy domek na drzewie” i zadałam sobie pytanie; czy dorośli powinni, a raczej czy warto zaglądać do książek, które czytają dzieci.
Zajrzałam i przepadłam…
Każda z części cyklu opiera się na powtarzalnym schemacie: autor (Andy) i ilustrator (Terry) mieszkający w niesamowitym, wielopiętrowym domku na drzewie, mają oddać wydawcy – Panu Nochalowi ukończoną książkę, gdyż właśnie mija czas, jaki mieli na napisanie jej.
Problem polega jednak na tym, że ów wielopiętrowy domek to marzenie każdego dziecka w wieku 0 do 99 lat, więc zarówno pisarz jak i rysownik poświęcają się atrakcjom, które im oferuje i zapominają o przykrym obowiązku tworzenia.
A owymi ekscytującymi, ale często niebezpiecznymi atrakcjami (tylko w pierwszej części) są: węże, basen z rekinami, wybuchający olbrzymi nochal, niebywała lista czynności do zrobienie oraz do „niezrobienia”, laboratorium, powiększacz, kręgle, fontanna z oranżadą, znikacz do warzyw, piankomat, śpiewający wielbłąd, kotnarek – latający kot, konie grające w makao, krowa na deskorolce, najgłupszy program w TV o Szczekusiu, szczekającym psie, Małpy Morskie mające troje oczu i oddychające stopami, megabanan, fałszywa syrena Syrenata, która okazuje się być morskim potworem, piankowa trampolina; czyli to wszystko, co fascynuje 9-13 latki.
Pracując nad kolejnymi częściami cyklu, twórcy wcielili się w samych siebie sprzed lat, puścili wodze fantazji i nie postawili jej żadnych ograniczeń. Pomysły brali z głowy i z życia. Jaskiniowcy, dinozaury, latające buraki, czy wszystkożerna gąsienica. Wszystko, co niemożliwe w realnym świecie, w wyobraźni staje się możliwe i jest tematem, który warto spisać i narysować.
Wielkim plusem książki jest fakt, że ilustracje są tak samo ważne jak tekst i nie ma znaczenia, że są one czarno-białe. Szalone pomysły tekstowe Andy’ego przeplatają się z odjechanymi rysunkami, które serwuje Terry. Tu nie ma nic ładnego, grzecznego, czy poprawnego. Miałam wrażenie, że panowie rywalizują o to, czyj pomysł będzie bardziej zwariowany. Ale jednocześnie oba te elementy tworzą spójną historię. I w efekcie – uwaga spojler – Pan Nochal ma co wydać, a autorzy mogą dobudowywać następne piętra do swojego domku.
„13-piętrowy domek na drzewie” oraz 11 dalszych części cyklu z pewnością spodoba się dzieciom. Poruszy ich wyobraźnię, nauczy marzyć, zachęci do odkrywania świata w… inny, kreatywny sposób.
A co z dorosłymi? Po pierwsze: warto przypomnieć sobie, że i w nas drzemie gdzieś dziecko, a fantazja, nieszablonowość i duża dawka humoru przydadzą się w każdym wieku. Dodatkowo czytając to samo co nasze dzieci znajdujemy pewną płaszczyznę porozumienia i temat do rozmów z potomkami.
Za mną już cztery tomy, przede mną sześć, więc podejrzewam, że i listopadowe wieczory nie będą nudne. Zdecydowanie polecam na jesienne i zimowe dni
EG